Autor Wiadomość
Teveriel
PostWysłany: Pon 14:25, 05 Lut 2007    Temat postu:

Teveriel położył się do łóżka jak co dzień. Noc za oknem była niespokojna. Do siedziby Laguny, a następnie do pokoju mrocznego weszły cztery zakapturzone postacie. Podeszły do łóżka na którym leżał i poczęły wypowiadać przedziwne słowa. Nagle ciało Teveriela bezwładnie się uniosło. Zakapturzeni przybysze skierowali się do wyjścia, a ciało mrocznego wraz z nimi.
Teveriel
PostWysłany: Wto 21:55, 05 Gru 2006    Temat postu:

Przez lekko uchylone okno, do pokoju gospody wpadały promienie porannego słońca. Leżący na łóżku Khealed przewrócił się na bok i oberwał jasnym promieniem światła. -Czas wstawać. -Pomyślał i wykonał swój zamiar. Stanął nagi przed lustrem. -Na wszystkich bogów, jak ja wyglądam? -Człowiek posmutniał. Jego ciało całe było w ranach i zadrapaniach. -Trzeba coś z tym zrobić. -Powiedział do siebie. Naciągnął szatę i wyszedł z pokoju...
============================================================

Na Gludyjskim rynku nie było zbytniego zamieszania. Kilku kupców siedziało z rozstawionymi kramami, reszta krzątała się w swych zajęciach. Człowiek stanął na środku. Nie wiedział, cóż ma począć. W głowie usłyszał telepatyczne szepty przyjaciół. Oznajmił im, iż już ma siebie dość. Zdziwiło to ów przyjaciół, którzy próbowali go ciągnąć dalej za język. Tego dnia Khealed był wyjątkowo małomówny i tylko powiedział im coś, aby już dali mu spokój. Udał się do gildii mrocznych elfów. Wszedło do pomieszczenia zrezygnowany, gdzi przywitała go służka. Mroczna elfka o powabnych kształtach i wydatnym biuście wcale nie zrobiła na nim wrażenia. -Zprowadź mnie do kapłana. -Powiedział zimnym tonem i poszedł za mroczną.
-Kogóż my tu mamy? -Zapytał kapłan spoglądając na człowieka.
Służka powoli wyszła tym samym zostawiając mężczyzne z mrocznym kapłanem sam na sam.
-Witaj panie. -Khealed się ukłonił. -Mam już dosyć. -Szepnął człowiek.
Kapłan zaśmiał się ironicznie. -A czego człowieku możesz mieć dość?
Khealed zdjął górną część tuniki pokazując swoje rany.
-Powinieneś się udać do jakiegoś kapłana w świątyni Einhasad.
-Byłem. Powiedzieli, że już nic mi nie pomoże, ta choroba będzie zżerać me ciało do końca. Z niej się nie da wyleczyć. Dlatego przszedłem z tym do Ciebie panie.
Kapłan zamyślił się. -W takiej sytuacji zostaje tylko... -Przerwał. -Pozostaje nam tylko zamiana ciał. Mam nadzieję, że liczysz się ze sporymi kosztami...
-Oczywiście.
Oczy kapłana zabłysły. -Dobrze, to bądź dziś wieczorem w świątyni Shilen...
============================================================

Człowiek wszedł cichym krokiem do świątyni. Na jednym z dwóch stołów leżało, przykryte czarną płachtą ciało. Drugi stół był wolny. Khealed podszedł do kapłana stojącego przy stołach.
-Połóż się tu. -Wskazał na puste miejsce.
Mężczyzna położył się i zamknął oczy. Usłyszał tylko kilka niewyraźnych, niezrozumiałych słów i zapadł w sen...
============================================================

Kilka kropel wody padło na jego twarz, otworzył jedno oko. Ku jego zaskoczeniu ujrzał twarz kapłana.
-No, nareszcie. Udało się, od teraz jesteś mrocznym elfem. Nie zależy mi na tym, kogo będziesz czcił, nie będę Ci tego narzucał. Dostałeś to za co zapłaciłeś... -Kapłan machnąl sakwą przed oczyma mrocznego.
-Jak ja...Kim teraz jestem? Jak wyglądam? -Wykrztusił z siebie kilka krótkich pytań.
-Zwiesz się Teveriel, reszte sam powinieneś wiedzieć. -Kapłan skończył mówić, wstał i odszedł. "Nowonarodzony" mroczny rozejrzał się dookoła, był w świątyni Shilen...
Teveriel
PostWysłany: Śro 21:13, 30 Sie 2006    Temat postu: Nowonarodzony Teveriel...

Witam, imie me Khealed, jestem ludzkim wojownikiem szkolącym się ku profesji gladiatora.

Otóż moja historia nie należy do zbytnio ciekawych, ale co tam...

Urodziłem się na Wyspie Głosów, gdzie mieszkałem i się wychowywałem. Dzieciństwa nie miałem najszczęśliwszego, gdyż wychowywałem się bez ojca, bo był żeglarzem i nigdy go nie było w domu, więc go nawet nie pamiętam. Matka była handlarką i chciała bym też został handlarzem. Nie podobał mi się ten pomysł i gdy dorosłem zatrudniłem się u wuja w magazynie. Pracujące tam osoby mnie nie polubiły, bo traktowałem pracę poważnie. Pewnego dnia, gdy przyszedłem do magazynu wuj oznajmił mi, że skrzynia z kosztownościami pewnego szlachcica zniknęła i widziano mnie jak się wokół niej kręciłem, co oczywiście było nieprawdą i zostałem zwolniony. Nie miałem co ze sobą zrobić i za resztę oszczędności popłynąłem na kontynent Aden w poszukiwaniu lepszego życia. Na kontynencie spotkałem matkę, która mnie wyposażyła w zbroję z brązu i długi miecz... Później spotkałem krasnoludów z Laguny, którzy mnie namówili do dołączenia w szeregi Fae Laguny...

Co do mojego charakteru to napewno jestem spokojny i opanowany, pobono mam smykałkę do handlu.

To chyba tyle, będe tu dopisywał ważne wydarzenia w moim życiu.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group