Autor Wiadomość
Xiareavar
PostWysłany: Nie 22:01, 27 Maj 2007    Temat postu:

Dobry pomysł. Sama jestem niezmiernie ciekawa, jak to tam życie u was wygląda. Jakie są wasze szczytne ideały, bo przecież każdy, procz nas, je jeszcze ma, prawda? Mów, Nardayio, mów, umieramy z ciekawości.
Thiviall
PostWysłany: Pią 16:31, 25 Maj 2007    Temat postu:

- To może o sobie coś opowiesz, pani? Albo o bractwie Twym. Zawsze przyjemnie poznawać nowe osoby, nie tylko po imieniu.
Nardayia
PostWysłany: Czw 19:01, 24 Maj 2007    Temat postu:

Zamachała rękami słysząc słowa Elfki.
- A gdzie ta! Auro.. Atorytet, czy jak ta kto woli, przyjaciel... - uśmiecha się lekko, choć gdy zacięła się na trudnym słowie mina jej nieco zrzedła - to i wyjście najlepsiejsze. Nu, po prawdzie Mroczni to mawiają że, khm, dowódcy to się bać trza bo póki kto się boi to i głupot nie robi, a jak z szacunku ino to mu się odmienić może, ale ja ta nie wiem... Nawet podobno jakiś Mroczny to i książkę o tym napisał, Maaki H'avel go wołają czy jakoś... - marszczy brwi.

Patrząc z nieco wyczekującym uśmiecham na kielichy dodaje jeszcze:
- A co ja ta o Was myślę to moje - unosi kąciki ust - dosyć na tym, żeście sprawili żem tu drogę znalazła... A czy to źle czy dobrze to nie mnie sądzić - splata dłonie na kolanie i śmieje się cicho.
Thiviall
PostWysłany: Czw 18:06, 24 Maj 2007    Temat postu:

- Ha, pewnie że odwrotnie! Rozwijamy się tak, że sami za tym rozwojem nie nadążamy! - Mag zaśmiał się, nalewając wino do kielichów.
Xiareavar
PostWysłany: Czw 17:47, 24 Maj 2007    Temat postu:

Nardayio... Elfka zerknela ukradkiem na Thivialla i Fleandera, Nie pomyśl sobie przypadkiem, ze tutaj ktoś jeszcze prócz Thivialla lideruje, nieee... Po prostu u nas Thivuś to autorytet, ale nie władza zwierzchnia. Czyli jak on coś nam rozkaże, to my przyjmiemy do wiadomości i w przeciągu dwóch tygodni wystosujemy odpowiedź.

Mroczna zaśmiała się perliście, wstała i wyręczyła elfa w podawaniu kielichów, zważając na jego niezwykłą wręcz bladość. Postawiłą cztery puchary na stole, wyraźnie wyczekując, aż mag zrobi z nich należyty użytek.

A jeśli chodzi o świadectwo, to nie byłabym taka prędka w ferowaniu osądów, bo po nas, znaczy mnie i elfie, sam złe rzeczy mogłabyś wywnioskować, a to zupełnie odwrotnie jest właśnie. Zachichotała, wypowiedziawszy te słowa i spojrzala w prawo, pod okno.
Nardayia
PostWysłany: Czw 16:50, 24 Maj 2007    Temat postu:

Uścisk dłoni jakim obdarzyła maga był mocny i szczery. Potem odwraca się do Elfki i odpowiada ze śmiertelnie poważną miną, choc w oczach czają sie ogniki humoru.
- Jak to "co mnie sprowadza"? Toż to rzecz oczywista, że aby poznać wspaniałe, boskie, niebiańskie wręcz bractwo, które trzęsie światem w posadach! - wyszczerzyła zęby. - A tak po prawdzie tom ciekawa niezmiernie była... Nu i chyba jeno przez to... - zastanawia sie chwilę drapiąc nieświadomie ledwo widoczną bliznę na czole. Po krótkiej chwili patrzy z usmiechem na obecnych - A i chyba też przez to, że Xiarea i Karanslan swymi osobami dają Wam świadectwo najwyższej miary - aby nie było zbyt poważnie, mruga porozumiewawczo do Elfki. - I po to, coby nowe twarze poznać.. i miejsca, bo przeca jak kogo jeszcze gdzie nie było to akurat idealny powód na wyprawę... Nu i jako że świat drży w posadach, niebezpiecznie jest się tera włóczyć. A w doborowej kompanii i złe czasy można przeczekać.
Poprawia sie na krześle i zakłąda nogę na noge, kiwając lekko stopą.
-No... alem się rozgadała - śmieje się cicho. - A liderstwo takie... Ha, znam ja, oj znam. To i my z Bratem moim bliźniaczym podobnie w ryzach bractwo trzymamy. Niby ta on liderem ale my dwoje to myśl jedna... - dodaje z lekkim usmiechem.
Thiviall
PostWysłany: Czw 16:36, 24 Maj 2007    Temat postu:

Uścisnął lekko podaną dłoń, pokłaniając się lekko z niedbałym, acz szczerym uśmieche.
- Thiv jestem, miło mi poznać. A lider ze mnie taki, jak z Immayi kuchareczka. Ja tu tylko trzymam ten burdel w fundamentach od półtora roku.
Uśmiechnął się trochę szerzej, splótł dłonie na karku i cofnął się do piwnicy, by po chwili powrócić z trzema butelkami wina. Skinął w stronę niemrawego elfa, by podał kielichy.
Xiareavar
PostWysłany: Czw 16:19, 24 Maj 2007    Temat postu:

Lidera? Uniosła brew w skrajnym zdziwieniu. Że... Aaaa, no racja, czcigodny Thiviallu, co z tym winem?

Elfka rozsiadła się wygodnie w fotelu, wyjmująwszy zza paska uwierający nóż i położywszy go na stole. Przechyliła się w stronę schodów, by zobaczyć, czy ktoś jeszcze nimi nie schodzi i zaraz powróciła do poprzedniej, nonszalancko leniwej pozycji.

Więc, coż cię do nas sprowadza, prócz nieodpartego pragnienia poznania tak wspaniałego, boskiego, niebiańskiego wręcz bractwa, które trzęsie światem w posadach? - powiedziała, nie przestając się słodko uśmiechać.
Fleander
PostWysłany: Czw 16:18, 24 Maj 2007    Temat postu:

<nagle, z góry, ze schodów poczęły wydobywać sie ciche skrzypienia. Do sali wszedł trupioblady, poważny elf... Prawdę mówiąc wyglądał jakby właśnie wstał z grobu. Rozejrzał się po sali niewidzącymi oczami, zatopiony we własnych myślach. Widząc Xię, w oczach pojawił sie słaby, wyblakły błysk> Mówił ktoś o alkoholu? < obejrzał z wolna salę, zatrzymując przez cząstke sekundy wzrok na ludzkiej kobiecie. Wykonał coś na wyraz ukłonu i zasiadł w swym ulubionym miejscu, koło okna>
Nardayia
PostWysłany: Czw 13:33, 24 Maj 2007    Temat postu:

Siada na krześle i przeczesuje króciutkie włosy machinalnym gestem.
- Nu... Po prawdzie to trafić nie za łatwo było... Ale jak kto chce to i potrafi - śmieje się cicho, z odcieniem dumy w głosie. - Dawnom tyla kronik nie przebrnęła coby opis drogi znaleźć - zniża głos do konfidencjalnego szeptu w stronę Elfki - a w w bibliotece to te księgi jakby się czaiły na mnie... Nie mój żywioł, zdecydowanie nie mój.
W pewnym momencie zwraca się w stronę maga i lekko spreszona zrywa z krzesła.
- O, ja gapa! Tom się nie przedstawiła jak należy! List to nijak miarodajne... Nardayia jestem... - uśmiecha się szeroko i wyciąga rękę - radość dla mnie poznać lidera Bractwa.
Xiareavar
PostWysłany: Czw 12:00, 24 Maj 2007    Temat postu:

Można. Właź, nie pytaj. Tuż za plecami kobiety rozległ się głos elfki. Jakżeś tu trafiła, na bogów? To miejsce niemal kompletnie opuszczone, pies z kulawą nogą się nie przyplącze. Zresztą, sama widzisz. Thiv, zaproponuj pani coś do picia, mnie też możesz. Zachichotała i usiadła zmęczona na antycznym fotelu.
Nardayia
PostWysłany: Śro 22:40, 23 Maj 2007    Temat postu:

Drzwi uchylają się jeszcze odrobinkę i do środka wsuwa się powoli głowa z wymalowanym na twarzy szelmowskim uśmiechem.
- Nu... Takem myślała że jak rabanu narobię to ktoś się zjawi. Tom poczekała na zewnątrz kapkę - mruży porozumiewawczo oczy. - Wejść aby można?
Thiviall
PostWysłany: Śro 20:02, 23 Maj 2007    Temat postu:

Snując się leniwie w dół schodów, mag zauważył na od dawna nietkniętym blacie stolika mały nieporządek. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w jego stronę, po czym podniósł do ręki pergamin i przeczytał jego treść. Odwrócił się po chwili i krzyknął gdzieś w stronę piętra:
- Xia! Chodźże tu! Gościa mamy! - odłożył pergamin na stół, dodał cicho - A raczej mieliśmy.
Nardayia
PostWysłany: Śro 19:30, 23 Maj 2007    Temat postu: Nowy gość

Kiedy po kilku stanowczych seriach stuknieć w drzwi nadal nie dało się uzyskać żadnej odpowiedzi, rozlagło się ciche skrzypnięcie i ciężkie buty załomotały w podłogę siedziby Klanu. Jasnowłosa dziewczyna rozejrzała się dookołą i gwizdnęła cicho z uznaniem.
- No, no, porządek, wsio równo poukładane... Ażem się zaczęła zastanawiać czy tu kto bywa czasem... Jakby nie to że kurze starte, nic ino siedzibą duchów by się mogło zwać...
Do stojącego na środku sali stołu przysunęła krzesło i usiadła krzyżując długie nogi.
- Nu... Ale żeby tak drzwi otwarte trzymać... - mruknęła pod nosem - toż to złodziei się ostatnio namnożyło że ani się po ulicy nie da przejść coby kto nie pomacał... A potem się ino tłumaczą, że to nie po sakiewkę ale bo dziewka atrakcyjna...
Prychnęła cicho i zdjęła z półek jeden z tomiszczy, po czym zagłębiła się w czytaniu. Co jakiś czas uśmiechała się lekko wyłapywawszy znajome imiona. Skończyła lekturę, westchnęła cicho i raz jeszcze rozejrzała się, czy aby ktoś z Bractwa się nie czai po kątach. Na koniec wyjęła pergamin, ołowiany rysik i mrużąc oczy zaczęła pisać.

"Witajcie
Imię me Nardayia, należę do bractwa Gemini, tom i nie przybyła tu po to, coby swoją chęć do wstąpienia w Wasze szeregi zgłosić (chocia jakbym rodziny nie miała to byście na pierwszym miejscu zapewne byli)
A jestem tu, bom ciekawa jacy to ludzie - i nie tylko, oczywista, są braćmi i siostrami Xiareavar (po namyśle przekreśla ostatni człon imienia zostawiając tylko "Xiarea") i Karanslana których miałam szczęście poznać i wysoce sobie cenię. (marszczy brwi i zastanawia się co jeszcze dopisać)
Tom jest. Ino jako że siedziba pusta, notkę zostawiam... I liczę że da się jakoś kiedyś spotkać.
Wybaczyć mi musicie styl nieco chaotyczny (po kilku próbach słowo zostało napisane właściwie) tego listu, ale dłoń do broni szkolona do pióra słaba...
Pozostajcie w zdrowiu, niech Was Bogowie prowadzą a Gran Kain odwraca od Was swój wzrok
Nardayia"

Złożywszy zamaszysty podpis, składa kartkę i wsuwa pod nóżkę świecznika dbając, by była dobrze widoczna. Przeciąga się leniwie i rusza w kierunku drzwi nucąc jakąś melodię.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group