Kiedy szum skrzydeł zastąpi wiatr...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kroniki bractwa Fae'Laguna Strona Główna -> Różności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alkami




Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Eisenhowwell

PostWysłany: Sob 11:01, 05 Sie 2006    Temat postu:

Alkami siedziała samotnie w Ruinach Rozpaczy, obserwując z daleka walczących z Grubasami śmiałków.
Miała nadzieję spotkać Aivandrela bądź też samego Isandora, by dowiedzieć się o stanie zdrowia Thivialla. Od dłuższego czasu tylko on zajmował jej myśli. Nie mogła się skupić na niczym innym...Zwłaszcza po tym, co widziała. Po jego ataku...po egzorcyzmach w świątyni w Gludio....

Zamarła na chwilę w bezruchu mrużąc ciemnobrązowe oczy. Patrzyła w niebo. Chmury płynęły po nim powoli niczym beztroskie baranki. Zamknęła oczy oddychając głęboko. Po chwili ocknęła się czując mocne szarpnięcie za ramię.
- Pani, nic Ci nie jest?
Odwróciła głowę, dostrzegając za sobą umazanego krwią i kurzem wojownika o płomiennorudych włosach.
- Nie, dziękuje. - uśmiechnęła się lekko, poprawiając rzemienie u rękawic - Zamyśliłam się.
Wojownik spojrzał na nią lekko zdziwiony, wzruszył ramionami i odbiegł w stronę bramy.
Alkami podniosła się, otrzepała zbroję i ruszyła zatopiona w myślach wolnym krokiem w stronę miasta.
- Thiv...- wyszeptała cicho marszcząc brwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aivandrel
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy lasów i łąk

PostWysłany: Sob 12:53, 05 Sie 2006    Temat postu:

W sercu mym ogromna radość zagościła, jednakże pora na okazanie jej jeszcze nieodpowiednia. Isandor rytuałem wyczerpany ledwie żywy na ziemi... Thiviall zresztą też. W głowie mej jedna mysli tylko: "Cóż mi czynic trzeba, jakże pomóc im". Zdażyłem przetrzeć brode Maga z resztek eliksiru.
- Vendiu - usłyszałem po swej prawicy. Odwróciłem głowę w strone głosu. Stała przedemną mroczna elfka, wyraznie zaniepokojona stanem ludzi.
- Co tu zaszło? - spytała szeptem marszczac przy tym brwi.
Powiedziałem jej o egzorcyzmach, o ich pomyślnym zakończeniu. Wyczerpany Isandor leżał zwinęty w kłebek, mamrotał coś pod nosem trzęsąc sie przytym, nakryłem go jedną częscią mego płaszcza, drugą Thiva.
Cicho poprosił o picie, napoiłem go. Vingha w tym czasie, nie pozwalała mu zasnać, patrzyłem zdumiony, jak pięknym sztyletem delikatnie nacina sobie dłoń, szepcąc coś pod nosem. Pochwili zaczeła nucić melodie, oczy wybite miała w ślepia Isandora.
- Sprowadze pomoc, kogos, kto odnowi jego siły, kto postawi go na nogi - wyszeptałem, spojrzałem na nie przytomnego Maga. Podniosłem go, zarzuciłem jego ręke na szyje, osuneła się bezwładnie. Z wysiłekiem przezuciłem go przez ramie. Zaczałem szukac zwoju teleportacji w torbie, szybko wyciągnełem jeden, okazał się innym, niż ten którego potrzebowałem.
- Szybko, szybko - poganiałem się w myslach - Jest! - wyjałem szłuszny pergamin. Udalismy sie do Gludio.
Szybkim krokiem zaniosłem Thiva do karczmy, ułożyłem na łózku, zwołałem służbe, kazełem Go umyć, opatrzeć jego rany i należycie się nim opiekowac.
Wybiegłem jak szalony na rynek. Zgiełk jak zawsze o tej porze. Począłem krzyczec, iż pomocy potrzebuje. Pomocy kapłana, w odpowiedzi otrzymałem uzdrowienie. Uderzyłem się w czoło.
- Nie ja, nie ja jej potrzebuje! - powiedziałem donosnie. Nikt nie zwrócił uwagi...
Podbiegłem do kobiety, która wyglądała mi na kapłanke. Chwyciłem ją za ręke.
-Szybko, potrzebuje twej pomocy! - powiedziałem w pospiechu.
Kobieta zaskoczona mym gestem, wzdrygneła sie lekko, Pytała cóż sie stało.
- Opowiem w drodze - rzekłem w pośpiechu.
Pedziliśmy ile sił w nogach. Dotarliśmy.
Vingha czały czas czuwała nad Isandorem, nie pozwalała mu usnąć, obok nich siedział Erien, wódz Wilczej Rodziny, przyglądał sie uważnie, medytował.
- ...On nie moze zamknac oczu! - rzuciła mroczna.
Przypomniałem sobie o wywarze z ziół, który oczom zamknąć się nie pozwalał. Elfka widząc iż wycągam z torby butelczke, spytała cóż to jest.
- By oczy się nie zamykały - odpowiedziałem.
Podeszła, nacieła szarzej ranke na nadgarstku, upusiła do wywaru troche swej krwi.
- odrobine tego oslabi wizje ewentualne... - szepneła
Podszedłem powoli do Isandora, podałem mu wywar. Pił powoli z oporem, krztusząc się lekko.
Kobieta, która przyprowadziłem, znała Isandora. Machico jej imieniem. Pomogła człowiekowi swymi zaklęciami.
Is powoli dochodził do siebie.
Z wielką radością, spojrzałem w niebo. W myslach dziekowałem Bogom.
Juz po wszystkim...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thiviall
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Cornalven

PostWysłany: Sob 16:06, 05 Sie 2006    Temat postu:

Thiviall leżał w łóżku w jednej z karczem Gludio. Od czasu egzorcyzmów nie otworzył oczu ani nie poruszył się, oddychał jednak płytko. Co jakiś czas zaglądał do niego ktoś, karczmarz, kapłan bądź przyjaciel.
Wyglądał przerażająco. Jego skóra była szara, twarda, jakby pokrytą łuską bądź skorupą. Spod dwóch guzów na czole dawno już wyrosły jakby dwa małe rogi, wyglądające jak spiłowane, bądź jak ułamane kości. Wargi miał prawie czarne, a całe ciało podrapane i pokaleczone, miejscami pokryte siecią ran i strupów. Czarna, obdarta szata, w którą był ubrany, pokrytą była zaschłą krwią.
Thiv rozchylił lekko usta, lecz nie odzyskał przytomności i nie powiedział niczego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thiviall
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Cornalven

PostWysłany: Pon 9:37, 07 Sie 2006    Temat postu:

Minęło kilka dni, a Thiviall nadal nie odzyskiwał przytomności. Mimo to jego ciało zaczęło się powoli zmieniać - niczym kawałki mokrego papieru zaczęły się odklejać z jego ciała szare kawałki twardej, skorupowatej skóry, zostawiając po sobie ciemne plamy. Jego twarz była przeraźliwie blada, wyglądało to jednak znacznie "zdrowiej" niż wtedy, gdy jej kolor był szary. Usta maga również zbladły, a dwa małe rogi cofnęły się nieco i schowały pod grzywką. Stan fizyczny powoli poprawiał się, niestety jak było ze stanem psychicznym - nie wiadomo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aivandrel
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy lasów i łąk

PostWysłany: Pon 19:12, 07 Sie 2006    Temat postu:

Drzwi do izdebki otowrzyły sie powolnie. Do pomieszczenia wszedł elf.
- Coraz lepiej wyglądasz - usmiechnał sie - Zdrowiej nam szybko. - powiedział ciepło. Usiadł na krzesle obok łóżka Thiva, na szafce położył cztery duże jabłka.
- Przynosłem ci pare pięknych jabłek, w razie gdybś się zbudził i zechciał coś zjeść.
Zostawiłem też maść służbie, by twa skóra barwe odzyskała. Nakazałem im delikatne smarowanie by Cię nie zbudzic. Ehhh - westchnał - Wyspisz sie po wszeczasy - zazartował, pocztym spóścił głowe, pomsmutniał - Obyś tylko się obudził - wyszeptał cicho.
Usmiechnał sie do siebie.
- Cos ci powiem - szepce, smiejac sie pod nosem - usmiejesz się po pachy. Ostatnio wiele sie w Gludio dzieje. Jak zwykle troche handluje - zazartował - i co, nie co obserwuje - smieje sie - dziwne rzeczy tu sie dzieją, zresztą jak zawsze na tym rynku <powiedział usmiechniety>.
Ale powracajac do tematu. W skrócie rzec biorąc, mało by brakowało a na stosie bym sie znalazł - mrugnał okiem do człowieka z szerokim usmiechem - Naprawde - kreci głową zartobliwe - jakie to pomysły niektórym do głowy po bimbrze przychodzą - smieje sie.
Rozmawiałem z Alkami, niestety musiałem szybko na spoczynek się udac - westchnął lekko - mam nadziej wkrótce ją spotkać i dłużej porozmawiac jeśli tylko mi to dane bedzie.
No - spojrzał na Maga - co ja tu Cie bede swoją gadaniną zanudzął - zazartował. Wstał powoli, skierował sie w do wyjscia, spojrzał ostatni raz na Maga.
- Gdziekolwiek duchem jesteś, niechaj lśniące słonce oświetli ci droge...
Byś powrócił... - wyszeptał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hormund




Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wiosko Krosnoludów

PostWysłany: Wto 9:01, 08 Sie 2006    Temat postu:

Hormund siedział w jednym ze swoich ulubionych miejsc, jakim był rynek w Giran. Siedział na środku i wraz z innymi kupcami prześcigał się w obniżaniu cen. Zawsze walczył o każdego klienta, tym razem, jakby myślami był gdzieś daleko, gdzieś w miejscu, o jakim nikt nie myślał. Jego twarz była skupiona i pomarszczona, pełna blizn po ranach odniesionych w walce. Siedział tak przez dłuższy czas, jego "handlowi rywale" byli zadowoleni, aczkolwiek wydawali się nieco niespokojni, przerażliwie spoglądając na krasnoluda. W ten sposób minęło kilka godzin i zapadła noc. Hormund przysnął...

Był ciepły i słoneczny dzień. Hormund, Garum i Thiviall biesiadowali sobie w Gludio, mieście spokojnym, ale wasołym, małym, ale głośnym. Bracia upijali się kolejnymi bimbrami, a Thiv tylko ich uspokajał, gdyż z każdą butlą robili się bardziej agresywni i niebezpieczni. Po kilku kolenych opróżnionych butlach Garum wstał.
Mom tygo dość!- Wrzasnął Garum do Thiva i chwycił w łapsko pałkę gildyjną. Zamachnął sie i...Thiv wypowiedział kilka słów i krasnolud znieruchomiał.
-Osz Ty smorkoczu jeden.- Oburzony Hormund wstał i zabrał z ręki brata pałkę.-Tok brocioka mi urządzić.-Rzucił się na człowieka.

Minęło kilka chwil, a obydwa krasnoludy obudziły się z bólem głowy. Leżeli pod ścianą karczmy przed którą biesiadowali, ale nigdzie w pobliżu nie było widać czarodzieja...
-Chibo brociok żeśmy przesodzili.-Mruknął Hormund do brata.
-Możo troszko, olo noleżoło mu si.-Odparł Garum.
Wstali i zaczęli wypytywać okolicznych mieszkańców o Thiva. Nikt nie widział, nikt nie słyszał...
-Widzisz cuśmy norobili.-Przerażony Hormund wrzasnął na brata.
Zaczęli szukać po kazdym pomieszczeniu, w każdym domu karczmie i świątyni, ale niegdzie nie było śladu czarodzieja...

-Wstawaj pan, czego tu siedzisz, towaru nie masz tylko miejsce na rynku zajmujesz...
Hormund otworzył jedno oko i ujrzał zdenerwowanego Jasnego elfa stojącego nad nim z wielkim workiem na plecach. Rzeczywiście nic nie miał, jego majątek został rozkradziony, podczas jego drzemki. W kazdej innej sytuacji by się wściekał i krzyczał na wszystkich dookoła rzucając oskarżenia na każdego przechodnia. Tym razem wcale się tym nie przejął. Wstał i przepuścił elfa na swoje miejsce, po czym ruszył w stronę gospody..."Biedny Thiv, cikowe cu si tero z nim dzijo."-pomyślał krasnolud i skręcił w jakąś ciemną uliczkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thiviall
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Cornalven

PostWysłany: Wto 11:20, 08 Sie 2006    Temat postu:

Thiviall mrugnął kilka razy, po czym otworzył oczy z trudem. Spróbował unieść głowę, lecz zaraz opadł na poduszkę, sycząc z bólu. Rozejrzał się oczami po pokoju, szukając czegoś do picia. Po chwili zdał sobie sprawę, że i tak po nic nie da rady sięgnąć. Westchnął w duchu i zaczął próby przypomnienia sobie, gdzie, po co, i kim jest.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erien




Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:12, 08 Sie 2006    Temat postu:

<Okryty płaszczem mężczyzna cicho wślizgnął się do pokoju zajmowanego przez maga. Nasłuchiwał chwilę regularnego oddechu śpiącego człowieka po czym podszedł bliżej i przysiadł na skraju łóżka. Zdjął z głowy kaptur uwalniając grzywę dawno nie podcinanych ciemnych włosów. W jego oczach widać było troskę. Delikatnie położył dłoń na czole Thivialla. Jakże żałował w tym momencie, że nie zna żadnych modlitw, którymi mógłby prosić któregokolwiek z Bogów o pomoc dla przyjaciela. Westchnął cicho> Wracaj do zdrowia przyjacielu <wyszeptał po czym wstał i opuścił izbę równie cicho jak wszedł>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 23:18, 08 Sie 2006    Temat postu:

Drzwi zaskrzypiały cicho, wyłonił się zza nich wysoki mężczyzna odziany w czarny płaszcz zakonny, spomiędzy burzy długich, blond włosów spoglądały na Thiva zmartwione stalowe oczy. Postać powoli zbliżyła sie do łóżka i westchnęła cicho. Egzorcysta uśmiechnął się lekko i rzekł żartobliwie.

- Mam nadzieję, że już myślisz jak mi się odpłacić...

Uśmiechnął się lekko, postawił na szafce przy łożu butelke zajeru Otlina, etykietka z trupią czaszkę i napisem "To je moje ! Ni ruszoć bo foworo utne !" znakiem rozpoznawczym tego zacnego trunku. Isandor zakreślił palcem zawiły znak na czole Thivialla.

- Zdrowiej szybko...

Wyszeptał i powoli oddalił się, ostrożnie zamykając drzwi.
Powrót do góry
Vingha




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Wilczej Rodziny

PostWysłany: Śro 14:29, 09 Sie 2006    Temat postu:

<uchylila lekko drzwi prowadzace do pokoju maga. Nie weszła do wnętrza, przygladala sie jedynie chwile z zatroskaniem lezacej postaci. Po chwili skinęła głową jakby w gescie pozegnania i uśmiechneła się ciepło.
Oczy zapłonęły czerwienia, rzekła cicho: "..smok w jaskini, waz we mgle..", po czym Mroczna otrząsnęła sie i westchnęła z cicha.
Bezszelstnie odwrocła sie, przymknęła delikatnie drzwi za sobą.
Poprawiła podróżne torby na ramieniu, naciągnęła głęboko kaptur na głowę i odeszła rzecząc cicho:
- Badz zdrowy Thiv.. a zemsty Shilen niechaj spływają na głowy Twych wrogów.
Cieszę się, iż mogłam Cie poznac..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aivandrel
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy lasów i łąk

PostWysłany: Śro 21:04, 09 Sie 2006    Temat postu:

Elf siedział na rynku, tuz pod balkonem. Oparty o drewnianą kolumne przyglądał się otoczeniu, czekając na ochotników pragnących sprzedać pewne materiały.
Podszedł do niego pewien jegomość, pochylił sie nad nim, szeptną mu coś do ucha.
- Zbudził się?! - elf zerwał sie na równe nogi, jego oczy zaświeciły radosnym blaskiem. Spojrzał na karczmiarza, ucałował go w czoło.
- Dzieki Ci, za Twą fatyge.
Pobiegł szybko w strone Karczmy.
Chwycił za klamkę, zawachał sie lekko,
- A co jeśli mnie nie pozna? - wyszeptał pod nosem. W jego głowie rodziły się przeróżne myśli. Potrząsnął głową, jakby chciał je wszystkie od siebie odpędzić. Wziął głęboki oddech. Powoli otworzył drzwi.
- Spisz? - wyszeptał bedac jeszcze w drzwiach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thiviall
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Cornalven

PostWysłany: Śro 21:19, 09 Sie 2006    Temat postu:

Mag odwrócił powoli głowę, spojrzał zmrużonymi, zmęczonymi oczami na wchodzacego do pokoju elfa.
- Witaj...panie...
Wytężył wzrok jeszcze bardziej, próbując rozpoznać rysy meżczyzny.
- Aivandrel...? - powiedział cicho z wysiłkiem i uśmiechnął się lekko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aivandrel
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy lasów i łąk

PostWysłany: Śro 21:29, 09 Sie 2006    Temat postu:

Twarz elfa promieniała z radosci.
- Tak, to ja - powiedział radosnie, podszedł szybko do łóżka, usmiechnał sie - Witaj wśród żywych - wyszeptał ciepło.
- Musisz odpoczywac, - chwyta dzbanek, nalewa wody do glinanego kubka, podaje go człowiekowi - wiele przeszedłes. Jak się czujesz? - pyta niepewnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thiviall
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Cornalven

PostWysłany: Śro 22:12, 09 Sie 2006    Temat postu:

- Szczerze...nie czuję się. W ogóle nie mam...
Mag przerwał, rozkaszlał się głośno. Odezwał się po chwili cicho.
- Nie mam czucia w ciele...chyba trochę potrwa zanim ożyję...
Wypił zawartość delikatnie przechylonego kubka, oblizał wargi.
- Dziękuję... - wychrypiał, zamknął oczy i stracił znów przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aivandrel
Członek Laguny
Członek Laguny



Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy lasów i łąk

PostWysłany: Czw 14:52, 10 Sie 2006    Temat postu:

Elf usmiechnał sie lekko do siebie, odstawił szklane, popatrzył przez chwile ciepłym wzrokiem na Maga
- Opoczywaj, odpoczywaj - westchnał lekko z usmiechem.
Cichym krokiem udał sie ku wyjsciu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kroniki bractwa Fae'Laguna Strona Główna -> Różności Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin